wtorek, 11 sierpnia 2015

Gluty czyli ... CHIA!

Chia (szałwia argentyńska) przebojem wdarła się do branży fitness! Każda szanująca się fit-blogerka wstawiła przepisy z wykorzystaniem ziaren chia, każdy liczący się portal poruszający tematykę sportową wysmażył artykuł na temat jej magicznego działania.

Na przykład pudding chia z czereśniami wygląda tak:

W wersji truskawkowej możemy podać chię następująco:
 
Jest też opcja czekoladowa:


          Nie będę zamieszczać mojego przeciętnego efektu prób  stworzenia puddingu CHIA … dość, że po przepisowym zalaniu 2 łyżek ziaren mlekiem sojowym i szybkim wymieszaniu oraz schowaniu na noc do lodówki,  otrzymuję … hmmm? Miskę mleka z pływającymi na dole skrzepami ziaren? Żabi skrzek wymieszany z jakimś białym płynem? Nie do końca ściętą galaretkę?
           Nie, nie ujmuję CHIA posiadania cudownego składu (omega 3, przeciwutleniacze, minerały, błonnik, białko itd.), będę dalej konsumować takie apetyczne śniadania...
         Tak, jestem z gatunku tych, których satysfakcja z ugotowania porannego jajka na miękko nakręca na cały dzień...
         Ale, do cholery, czy tylko mi nie wychodzi pudding CHIA?!?
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz